Naleśniki na wypasie ze swoją własną historią
Kto tu zagląda wie, że nie ma tu standardowych achów i ochów nad przepisem...jestem ja. Zaglądając tu regularnie, zaglądacie też w moje nastroje … wpuszczam Was powoli do mojego świata, pudełeczka z tym, czego nie da się pokazać samymi zdjęciami potraw. Lubię pisać… fascynuje mnie to niestandardowe prowadzenie bloga, daleko mi jeszcze do wymarzonego poziomu, ale mam swoje wzloty i upadki... moje własne ochy, achy... Strachy na Lachy!
Książki Moniki Waleckiej nie miałam jeszcze w dłoniach, jest na pewno na mojej liście do zdobycia. Sam tytuł mi się bardzo podoba (Opowieści drewnianego stołu)…dlatego dziś ja Wam coś opowiem pod tytułem: Gdyby Twój stół mógł mówić, jaką opowiedziałby historię?
"Gdyby mój stół umiał mówić zacząłby pewnie od głośnego okrzyku: Kaja zejdź ze mnie! Potem wygładziłby policzki, swoje czoło i zacząłby spokojnym czułym głosem staruszka opowiadać historie przedziwne, te, o których nie wszyscy wiedzą, gdy był młody, krzepki i bez żadnej rysy…używany tylko od święta, zadbany od swych czterech zgrabnych nóg po grzbiet solidny i dostojny.
Opowiedziałby nam o smakach potraw stawianych z wielką dbałością i precyzacją...o wylanym śliwkowym sosie na urodziny babci…zgniecionych plackach z jabłkami, podczas zabawy małych urwisów… okruszkach świeżo upieczonego drożdżowego ciasta, zbieranego z wielką dbałością małymi paluszkami Zosi…i zimnej herbacie z miodem i imbirem, o której zawsze zapomina mama.
Opowiedziałby nam o każdej swojej rysie, wgnieceniu i kolorach na blacie. Głos by sie jego łamał w opowiadaniach o tych, których przy tym stole już brakuje... przechodzac w radosne tony przy opowieściach, o tych najmłodszych, którzy łaskoczą go pod podbrudkiem, wycierając swe brudne rączki.
Jego opowieści snułyby się jak zapomniana, ale piękna melodia. Na koniec poprosiłby Ige, by nie stawiała na końcu blatu gorącej czekolady, bo go to łaskocze i podziękowałby mi za to, że dbam o czyste piękne obrusy, ale tego w kropki nie znosi!". Dobrej nocy Kochani!
A teraz wpadajcie po nieco zmodyfikowany przepis na naleśniki szpinakowe...
Składniki:
*
40 g świeżego szpinaku
*
2 szklanki mleka
*
2 jajka
*
110g maki bezglutenowej (może być zwykła
pszenna)
*
1 lyzeczka oleju kokosowego (rozpuszczonego)
*
szczypta soli
*
1 łyżka czarnuszki (opcjonalnie)
Dodatki:
Opcja 1: (na ciepło)
*
pieczarki
*
ser kozi
*
cukinia pokrojona w plasterki
*
płatki chilli
*
orzeszki pini bądż podprażony slonecznik
*
starty parmezan (opcjonalnie)
Opcja 2: (na zimno)
*
awokado
*
papryka
*
pomidorki koktajlowe
*
serek typu Philadelphia
*
kiełki
*
parmezan (opcjonalnie)
Do dzieła:
Szpinak wrzucić do blendera bądź (w moim przypadku)
Thermomixa. Dodać wszystkie pozostałe składniki, oprócz oleju i zmiksować na
gładką masę. Następnie dodać olej i ponownie zmiksować.
Smażyć na patelni tak jak zwykłe naleśniki, po około minucie
z każdej strony.
Dodatki, w zależności od potrzeb można przygotować wcześniej i podać na ciepło bądź zapakować na lunch (np. opcja na zimno).
Opcja 1: Pieczarki i cukinię podsmażyć do zarumienienia (max. 5 minut) na maśle lub oliwie. Przyprawić wg uznania solą, pieprzem i płatkami chilli. Podać na usmażonym naleśniku. Posypać startym parmezanem i orzeszkami/słonecznikiem.
Opcja 2: Awokado, paprykę, pomidora pokroić w plasterki. Serek rozsmarować na naleśniku, ułożyć warzywa i zawinąć w rulonik. Pokroić na mniejsze kawałki. Posypać parmezanem i kiełkami.
Smacznego!
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się ze mną co podobało Ci się w przepisie, może coś zmieniłaś/eś. Jak Ci smakowało?