Ptysie Mętowe...czyli coś idealnego na pierwsze urodziny
Urodziny, narodziny, rocznice...te pierwsze z jakiejś tajemniczej przyczyny wydają się najważniejsze. Nawet u mnie w pracy pierwsza rocznica to wielki list gratulacyjny, a przy kilku następnych zwykła zostawiona na biurku kartka.
Choć nie do końca zgadzam się z tą zasadą, to muszę przyznać, że bardziej pamiętam choćby pierwsze urodziny córek niż te kolejne. Jest w tym jednak jakiś fenomen.
Luty to miesiąc moich urodzin, ale od ubiegłego roku, także miesiąc urodzin Ptysia Miętowego! Zatem dziś pierwsze urodziny, czy te najważniejsze to się jeszcze okaże. Zwykły spontaniczny kaprys zamienił się w coś, co uwielbiam i co dodaje mi skrzydeł. Nigdy do końca nie wiedziałam co z tego wyjdzie, w którą stronę pobiegnę i czy nie złapię zadyszki. Jest dobrze, mam w tym wszystkim swój rytm i biegnę dalej.
Już dziś, po zaledwie dwunastu miesiącach blogowania widzę jak bardzo zmienił się Ptyś i jak bardzo zmieniłam się ja. Pasują mi te zmiany. Ba! Ja jestem ich głodna! Myślę, że przede mną wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji, ale będzie warto. Zostańcie z nami;) Wszystkiego najlepszego Ptysiu!
Składniki:
Ptysie
* 1 szklanka mąki
* 1 szklanka wody (lub 1/2 szklanka wody+ 1/2 szklanka
mleka)
* 125 g masła
* 4 jajka
Krem miętowy
* 250 g mascarpone
* 300 mln śmietany 36%
* 2-3 łyżki cukru pudru
* 200 g czekoladek miętowych ( u nas after-dinner)
Śmietanę, mascarpone, cukier puder zmiksować
na pianę. Czekoladki pokroić na małe kawałki i dodać do masy, wymieszać szpatułką.
Do dzieła:
W garnku zagotowujemy wodę z masłem. Do
gotującej się masy dodajemy mąkę energicznie mieszając.
Gotujemy do momentu kiedy ciasto odchodzi od
ścianek garnka. Odstawiamy do ostygnięcia.
Do przestudzonej masy dodajemy jajka i
miksujemy do gładkiej, jednolitej masy. Ciasto przekładamy do rękawa
cukierniczego z końcówką w kształcie gwiazdki.
Na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia
wyciskamy okrągłe porcje ciasta, w dużych odległościach.
Piec w 200 stopniach C przez około 20-30
minut. Po upieczeniu, przestudzić i przekroić na pół i przełożyć kremem.
Sto lat ptysiu :) Smacznie piszesz, czy gotujesz jeszcze nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mam nadzieję, że moje potrawy są jeszcze smaczniejsze. Pozdrawiam!
Usuń