Ahoj przygodo...ahoj pasztetos
Siedzę w swojej wieczornej ciszy, wlepiam oczy w pusty, biały sufit i czekam aż przyjdzie słowo jakieś, które napędzi jak lokomotywa cały pociąg słów. Jednak zamiast tego, stoję wciąż na pustym peronie, na który nie chcę wiecheć nawet pusty wagon.
Lubie pociągi, stare tory, puste wagony, dźwięk odjeżdżającego pociągu… jest w tym dźwięku trochę ekscytacji, ale też smutku. Taki odjazd zawsze wiąże się z końcem, ale i początkiem. Coś się kończy, by zacząć mogło się coś- mawiała moja przyjaciółka. Proste i prawdziwe.
Przy tych pociągach, wagonach, przyjazdach i odjazdach krąży moja głowa dziś. Mieszkam daleko od stacji, ale na tyle blisko, by w kompletnej ciszy usłyszeć czasem odjazd pociągu. Właśnie odjeżdża kolejny pociąg…
Spakować świeże bułki, pasztet i wsiąść do pociągu…złapać przygodę za kark i gnać! Ahoj przygodo, ahoj pasztetos!
Składniki:
1 szklanka fasoli
1,5 szklanki kaszy jaglanej
1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczka wędzonej papryki
sól morska
świeżo mielony kolorowy pieprz
1 łyżka oleju rzepakowego
pęczek koperku
pęczek szczypiorku
1 mała czerwona cebula
½ szklanki solonych prażonych pistacji
Do dzieła:
Fasolę gotujemy do miękkości ( namaczamy przez całą noc). To samo robimy z kaszą jaglaną (którą wcześniej należy dobrze przepłukać pod bieżącą zimną wodą lub uprażyć lekko na suchej patelni). Do wody dodajemy łyżeczkę kurkumy, dodajemy kasze i gotujemy do miękkości (stosunek kaszy do wody: 1:3).
Kaszę po ugotowaniu lekko studzimy (taka lekko ciepła lepiej się miksuje do gładkiej konsystencji).
Do miski wrzucamy ugotowaną fasolę, kaszę, szczypior, cebulę i pozostałe przyprawy. Wszystko miksujemy na jednolitą masę. Dodajemy posiekany na drobno koperek i pistacje.
Wszystko mieszamy i przekładamy do wyłożonej papierem do pieczenia foremki. Wyrównujemy i pieczemy przez około 45-50 minut w temperaturze 180 stopni C. Studzimy przez kilka godzin w foremce.
Smacznego!
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się ze mną co podobało Ci się w przepisie, może coś zmieniłaś/eś. Jak Ci smakowało?